Prawdziwe osy
„The Wasp Factory” to jedna z książek, które po prostu robią wrażenie. Nie da się być wobec niej obojętnym. Albo czytamy ją do końca, połykając stronę za stroną, albo zostawiamy po pierwszym zamordowanym futrzaku. Brutalna i bezpośrednia wprost kipi przemocą, od której czasem, aż się krzywiłam. Jednak nie bez kozery zaliczana jest przez dziennik „The Independent” do 100 arcydzieł literatury XX wieku, „BBC” też ją na swoją listę wciągnęło. Powód jest prosty. Dobra książka, nie musi być napisana wysublimowanym językiem, przy którym mamy ochotę sięgnąć po słownik wyrazów bliskoznacznych i tłumaczyć całe ustępy, jednak się wstydzimy, bo jak to tak, nie bardzo rozumieć co się czyta. Dobre książki, to nie tylko te, które opowiadają o heroizmie i uczuciach z kategorii „te wyższe” i do literatury pięknej tym samym przypisane, niczym na zasadzie prawa krwi. „Fabryka os” przełamuje tabu. Trudna rodzinna relacja, brak akceptacji i potrzeba przynależności. Nienawiść do kobiet i na